Wspomnienie Urszuli Gruszki – w pierwszą rocznicę śmierci.

Najdroższa Uleńko, to już rok kiedy Cię nie ma. Odeszłaś 8 lutego 2020 roku. Tak bardzo Cię brak. Tak mi tęskno za Tobą.

Kochałaś Koniaków, w którym się urodziłaś, Zespół Regionalny, w którym od 1967 r. tańcowałaś, a od 1992 r. byłaś jego kierownikiem, Bal Góralski, który od 1997 r. organizowałaś i koronki koniakowskie, które mama Cię nauczyła heklować.

Nie raz byłaś ambasadorem naszej twórczości ludowej za granicą. W 2005 roku zorganizowałaś za pomocą Polskiej Ambasady w Rabacie wystawę koronek koniakowskich i haftu, później wystawę rękodzieła Trójwsi na Cyprze, a w 2019 r. pojechałyśmy razem do Tibilisi, gdzie prezentowałyśmy nasze koronki.    

Gdziekolwiek wyjeżdżałaś, z kimkolwiek się spotykałaś, koronki koniakowskie musiały być w Twojej walizce. Razem z Jolą i Danusią, gdyż wasze trio było nierozłączne, heklowałyście na niejednym festiwalu, by oprócz naszych kóniokowskich śpiewów i tańców nie zabrakło też koronki.

Tak mi smutno, że nie mogę z Tobą porozmawiać, napić się kielicha, pośmiać, ponarzekać, (… oj a miałybyśmy wspólnie na co…), że nie wpadasz już na kawę, że Ty!!! nie zadzwonisz i nie usłyszę już „cieść Lusiczku i cóż tam kany”. Mimo różnicy wiekowej byłaś dla mnie przyjaciółką.

Podziwiałam Cię za odwagę, którą miałaś w sobie do podbijania świata, do zmieniania rzeczywistości. Zawsze wiedziałaś, czego chcesz, zawsze miałaś swoje zdanie, z pełną determinacją realizowałaś swoje plany. Za to Cię cenię na zawsze. Oprócz wielkiej odwagi, którą miałaś w sobie do organizacji i prowadzenia Zespołu Regionalnego, Balu Góralskiego, czy dalekich podróży z młodzieżą, miałaś wielkie serce. Zawsze można było na ciebie liczyć. Do Ciebie można było dzwonić w nocy, nad ranem i w południe. Nie było rzeczy nie do zrobienia. Uwielbiałam w Tobie niezależność i szaleństwo. Nigdy nie zapomnę przygody z podróży do Macedonii, gdzie zabrałaś mnie jako tłumacza i wjechaliśmy na autostradę, która była jeszcze zamknięta, ale już ukończona. Kiedy się zorientowałam i powiedziałam Ci …”Ula musimy zawrócić”… Ty odpowiedziałaś mi z pełną powagą…”Na cóż bedymy nawracać, nadyć mómy tabliczkym Zespół Regionalny Kónioków na przodku autobusu, tóż cóż tak by nas kiery mioł zastawiać. Nadyć jadymy na fetiwal, tóż cestym też mogymy łodewrzyć…” Takich ludzi brakuje, tacy ludzie nie powinni umierać, tacy ludzie to skarb i trudno się pogodzić, gdy ich brak.

 Nie ma dnia żebym o Tobie nie myślała. Spacerując po moim koniakowskim, koronkowym muzeum naprawdę mi Cię brakuje, bo miałyśmy tyle pomysłów wspólnie zrealizować…

Mimo, że już się z Tobą nie spotkam, pozostajesz w mojej pamięci na zawsze i zawsze będę za Tobą tęsknić.

Z łezką w oku, gdyż mi smutno, tak Cię wspominając, pozdrawiam Cię Uleńko w tej mam nadzieję niebiańskiej już krainie.

Lucyna Ligocka – Kohut